Dom opieki Frauenberg © Thomas Sattler

Kiedy jestem potrzebny, jestem tam

Kiedy jestem potrzebny, jestem tam

Opieka nad chorymi jest podstawową misją klasztorów benedyktyńskich. W opactwie Admont ojciec Gabriel Reiterer ma otwarte ucho dla osób potrzebujących opieki, udziela im sakramentów i obchodzi z nimi święta kościelne.

Biblioteka opactwa w Admont posiada 70 000 woluminów. Jeśli uwzględnić archiwum, księgozbiór opactwa benedyktynów w Admont obejmuje około 200 000 dzieł. Znaczna część z nich to książki z zakresu farmacji i medycyny. Zawierają one historyczne przepisy na produkcję leków, nalewek, maści i herbat ziołowych. Niektóre z tych przepisów są nadal używane w aptece klasztornej w Admont, na przykład krople klarujące wspomagające trawienie. Autorami tych ksiąg byli mnisi, którzy spisali swoją wiedzę na temat roślin leczniczych i w ten sposób utorowali drogę współczesnej medycynie. Zioła i rośliny lecznicze uprawiano w przyklasztornym ogrodzie, który do dziś istnieje przy klasztorze benedyktynów w Admont. W końcu opieka nad chorymi jest mocno zakorzeniona w Regule św. Benedykta, ojca założyciela zakonu benedyktynów, i dlatego jest podstawową misją klasztoru, zarówno wtedy, jak i teraz.

Z chrześcijańskiej miłości 

 

Oprócz opieki nad chorymi, troska o osoby potrzebujące opieki jest również istotnym aspektem chrześcijańskiej miłości. Zbudowany w 1724 r. jako miejsce pielgrzymek, zabytkowy budynek obok kościoła pielgrzymkowego na Frauenberg służy obecnie jako dom opieki. Przez wiele lat benedyktyni z Admont sami prowadzili tę placówkę. Obecnie Caritas prowadzi dom opieki na Frauenberg w ścisłej współpracy z działalnością fundacji. Pracuje tu również ojciec Gabriel Reiterer. 

Mnich benedyktyński odprawia nabożeństwa w wewnętrznej kaplicy, zapewnia opiekę duszpasterską, udziela sakramentów i jest mile widzianym partnerem w dialogu.

 

Podaruj czas, przynieś radość

 

Ojciec Gabriel często po prostu poświęca swój czas. Następnie siada w dużej oranżerii, która służy jako salon i świetlica, rozmawiając z seniorami 

i gra w karty. W końcu, jak mówi, dawanie przyjemności jest również istotną częścią opieki nad chorymi i starszymi ludźmi. Nie zapomina również o opiekuńczym personelu. Każdemu pracownikowi składa życzenia urodzinowe. W dniu ich święta ojciec Gabriel wręcza im wino, dżem domowej roboty i małą książeczkę z własnymi zdjęciami kwiatów.

Opactwo Admont - Ojciec Gabriel Reiterer O.S.B ©Stefan Leitner

Wspólne świętowanie nabożeństw

 

W każdy piątek odprawia mszę świętą z mieszkańcami w kaplicy domu i udziela komunii. Oprócz cotygodniowych nabożeństw, ojciec Gabriel jest również bardzo chętny do celebrowania liturgii wielkanocnej: "Chcę dać ludziom możliwość wspólnego świętowania Wielkanocy, najwyższego święta wiary chrześcijańskiej". Ojciec Gabriel jest również na miejscu w okresie Bożego Narodzenia, aby zorganizować Mszę Świętą oraz wieczór muzyki i śpiewu. Raz w roku benedyktyński mnich organizuje nabożeństwo żałobne za tych, którzy zmarli w ostatnich tygodniach i miesiącach. Odprawił nawet requiem w małej kaplicy w domu opieki. Po każdej śmierci ojciec Gabriel umieszcza zdjęcie zmarłego na ołtarzu i zapala świecę symbolizującą życie wieczne. 

 

Ucho blisko ludzi

 

Raz w miesiącu mnich benedyktyński udziela namaszczenia chorych podczas piątkowego nabożeństwa. Sakrament ten jest udzielany w przypadku starości, choroby lub wypadku. Jakuba 5:13-15 czytamy: "Jeśli ktoś z was jest strapiony, niech się modli. Jeśli ktoś z was jest wesoły, niech śpiewa pieśni pochwalne. Jeśli ktoś z was jest chory, niech wezwie do siebie starszych zboru. Niech się modlą nad nim i namaszczą go olejem w imię Pana. Wierna modlitwa uratuje chorego, a Pan go wskrzesi. Jeśli popełnił grzechy, zostaną mu one odpuszczone". Nawet poza Mszą Świętą kapłan jest wielokrotnie wzywany przez krewnych do namaszczenia chorych. Prośbę tę spełnia z radością, ponieważ "kiedy człowiek jest u kresu swojej ziemskiej egzystencji, ważne jest, aby czuł, że nie jest sam i że Bóg stoi przy nim". Pora dnia czy nocy nie ma znaczenia, jak podkreśla ojciec Gabriel: "Kiedy jestem potrzebny, jestem tam". I tak jest już od około dziesięciu lat. Mieszkańcy nazywają go już nie tylko "naszym kapelanem". Personel również stara się rozmawiać z benedyktyńskim mnichem. "Czasami dobrze jest po prostu mieć z kim porozmawiać. Nigdy bym się nie narzucał, ale jeśli ktoś szuka współczującego ucha, zawsze znajdzie je u mnie" - mówi ojciec Gabriel. 

Powrót do przeglądu